Pandemia. Podcast czasu zarazy
Dziennikarze „Newsweeka” informują o tym, co dzieje się w świecie zakażonym koronawirusem. Słuchaj w poniedziałek, środę i piątek. Zapraszają Maciej Gajek i Dariusz Ćwiklak.
Renata Kim, szefowa działu społeczeństwo „Newsweeka” rozmawiała z lekarzami, pielęgniarkami i ratownikami medycznymi, którzy na pierwszej linii frontu walczą z koronawirusem. Są przemęczeni, przerażeni i pozbawieni nadziei: system ochrony zdrowia i tak był niewydolny, a teraz będzie jeszcze gorzej.
W pierwszym odcinku PANDEMII rozmawiamy z Dominiką Długosz – dziennikarką polityczną „Newsweeka”. Epidemia koronawirusa sprawia, że wybory prezydenckie nie odbędą się w maju, ale później. Na razie politycy PiS zapewniają, że wszystko odbędzie się w terminie, ale wyborów po prostu nie da się przeprowadzić.
Najgorsza sytuacja z COVID-19 panuje na Śląsku – stąd jest co czwarty chory, w sumie zanotowano tu 4,5 tys. przypadków koronawirusa, w tym 165 przypadków śmiertelnych.
Głównym siedliskiem wirusa są oczywiście kopalnie, które – w przeciwieństwie do fabryk, sklepów i szkół – nie wstrzymały pracy. Dziś Ślązacy skarżą się, że z powodu nieodpowiedzialności polityków są obiektem hejtu. Skrajna prawica sugeruje bowiem, że Śląsk należy otoczyć kordonem sanitarnym albo… zaorać.
O nastrojach na Śląsku rozmawiamy z Jarosławem Makowskim, filozofem i publicystą „Newsweeka”, który choć ze Śląska nie pochodzi, to od wielu lat tam mieszka.
Zaś o tym, jak głupie było nieprzerwanie wydobycia i jaka przyszłość czeka kopalnie po epidemii – opowiada Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka i specjalistka w branży górniczej.
Partia rządząca nie ma czasu przejmować się kryzysem i bezrobociem, bo trwa teatr absurdu związany z wyborami prezydenckimi.
Wybory miały się odbyć 10 maja, a 30 mln kart do głosowania zostało już wydrukowanych. W końcu, po tygodniach zaprzeczania rzeczywistości i kolejnych blamażach, na cztery dni przed terminem – rząd przyznał, że nie da się ich przeprowadzić.
Nie odwołał ich jednak oficjalnie i nie zmienił przepisów. Co dalej, kiedy i w jakim trybie wybory – pytamy dział polityczny „Newsweeka”.
Najpierw: o co chodzi z wyborami, które się nie odbyły, ale nie zostały odwołane – tłumaczy Dominika Długosz Gierszewska.
A w drugiej części o kulisach rozmów dwóch szeregowych posłów Jarosława Gowina i Jarosława Kaczyńskiego opowiada Renata Grochal.
Rząd zapowiedział dalsze luzowanie obostrzeń. W połowie mają do pracy wrócą fryzjerzy i kosmetyczki. W Polsce z większości zakazanych usług można skorzystać, ale – nielegalnie. Fryzjerzy i kosmetyczki umawiają się pojedynczo w salonie albo podają adres domowy. Czasami trzeba najpierw udowodnić, że przyszło się bez policji. Właścicielom pubów zdarza się otwierać podwoje dla zaufanych, którzy chcą napić się piwa z kolegami.
Dziennikarz „Newsweeka” Marcin Chłopaś badał podziemie fryzjersko-fitnessowe.
Socjolożka dr Helena Jędrzejczak opowiada zaś, jak Polacy podchodzą do zakazów podczas epidemii.
Coraz głośniej o koronawirusie wypowiadają się celebryci i influencerzy. Fit Lovers twierdzili, że podgrzana woda zabija wirusa. Magda Gessler – że wystarczy posolona cebula. Rośnie także grupa protestujących przeciw szczepionce – wśród nich Magda Gessler oraz Iwan Komarenko.
Z Aleksandrą Pajewską-Klucznik rozmawiamy o tym, jak świat celebrytów i internetowych celebrytów ośmiesza się w starciu z epidemią.
Nie wiadomo, w oparciu o jakie prawo miałyby się one odbyć, kto miałby wydrukować karty wyborcze – a kto za to zapłacić.
W pierwszej części Wojciech Cieśla opowiada o działaniach ludzi wicepremiera Jacka Sasina, którzy zdziwili się, że nie wszystko da się w Polsce załatwić „na rympał”.
Zaraz potem Dominika Długosz o kolejnych absurdach wokół tych wyborów – Poczta Polska zażądała przesłania spisu wyborców mailem – oraz możliwych scenariuszach: m.in. wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej.
Katolicki ksiądz z Polski lata samolotem i wypędza koronawirusa kropidłem. Podobnie postępują duchowni innych wyznań. Rosyjska telewizja transmitowała na żywo, jak moskiewski patriarcha luksusowym samochodem objeżdżał miasto, ikoną walcząc z koronawirusem. Metropolita Mińska z podobną ikoną latał helikopterem. Z kolei amerykański pastor wyganiał koronawirusa… dmuchając.
Duchowni opowiadają też publicznie bzdury – jak ks. prof. Guz, który przekonywał, że święte ręce kapłana nie mogą przenosić wirusa albo izraelski rabin, dla którego wirus jest karą za homoseksualizm. Ten ostatni sam zresztą zapadł na COVID-19.
Dlaczego podczas epidemii koronawirusa kościoły nie potrafią zachowywać się racjonalnie i wierzą bardziej w magię, niż we własną teologię?
Rozmawiamy z Jarosławem Makowskim, teologiem i filozofem
Od czwartku obowiązkowe jest zasłanianie nosa i ust w miejscach publicznych. Rozporządzenie ogłoszono tydzień temu. Dlaczego zaczęło obowiązywać dopiero teraz? Spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie.
Wyjaśniamy, czy koniecznie musimy nosić maseczkę, czy możemy ją zastąpić np. szalikiem. Co nam grozi za pojawienie się z odkrytymi ustami oraz kto nie musi stosować się do nowych przepisów. Nasz ekspert: Patryk Wachowiec, analityk prawny z Fundacji Obywatelskiego Rozwoju.
W drugiej części z Dorotą Romanowską, szefową działu Nauka „Newsweeka” rozmawiamy o tym, co dają maseczki i na jakim etapie są badania nad lekiem na koronawirusa.
Do Polski przyleciał zamówiony przez rząd transport materiałów medycznych. Użyto do tego największego i najdroższego w eksploatacji samolotu świata, który zużywa tyle paliwa, co osiem maszyn pasażerskich. W dodatku nie jest przystosowany do przewozu standardowych ładunków. Ten sam transport można było zorganizować o wiele szybciej i wielokrotnie taniej.
Mówi o tym Jan Osiecki, dziennikarz i publicysta lotniczy.
Rozmawiamy też o odmrażaniu gospodarki. Na początek zwiększy się limit osób mogących przebywać w sklepach. Zniesiony zostanie też absurdalny zakaz wstępu do lasu.
W odcinku użyliśmy fragmentu filmu „Miś” w reż. Stanisława Barei.
Technologia w służbie kontroli obywateli. Oprócz obowiązkowej aplikacji na smartfona, śledzącej osoby poddane kwarantannie – pojawił się pomysł kolejnego systemu, który miałby ostrzegać, że spotkaliśmy osobę zarażoną koronawirusem.
Rząd chciał także zmusić operatorów telefonii komórkowej do przekazywania szczegółowych danych o abonentach. Ten pomysł został na razie odłożony na półkę.
Tymczasem policja do pilnowania ulic i łapania ludzi nieprzestrzegających obostrzeń zaczęła używać dronów.
Czy na zawsze pożegnaliśmy prywatność i wolności obywatelskie? Nasz ekspert: Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon
W Sejmie jeszcze nigdy tak często jak dziś nie postępowano wbrew prawu. Nagina się Konstytucję, łamie Regulamin Sejmu. Czy tak uchwalone ustawy będą miały sens, czy po epidemii trzeba będzie wyrzucić je do kosza?
W dodatku politycy nie robią tego po to, by szybciej pracować nad tzw. tarczą antykryzysową, ale by przeprowadzić wybory. Jarosław Kaczyński jest tak oderwany od rzeczywistości, że pierwsze od tygodni publiczne wystąpienie poświęcił nie gospodarce, kryzysowi czy epidemii koronawirusa, ale Trybunałowi Konstytucyjnemu.
Co się dzieje w Sejmie – próbowała zrozumieć i wyjaśnić Dominika Długosz, dziennikarka polityczna „Newsweeka”.
Coraz trudniejsza jest sytuacja USA, które kompletnie nie radzą sobie z epidemią. Stwierdzono tam co najmniej 235 tys. zakażeń. Tyle samo, co we Włoszech i Hiszpanii razem wziętych. Są jednak kraje, których kryzys niemal nie dotknął. Skąd tak wielkie różnice?
WIększość krajów świata wprowadza coraz surowsze obostrzenia i ograniczenia. Rosną jednak obawy, że gdy epidemia przeminie – wolności obywatelskich już nie odzyskamy. Są też i tacy przywódcy – jak premier Węgier Viktor Orbán – którzy wykorzystali kryzys koronawirusa, by zawiesić demokrację na kołku i przejąć pełnię władzy.
Chiny twierdzą, że niemal poradziły sobie z epidemią. Teraz chcą odzyskać pozycję światowego hegemona.
Jak będzie wyglądał świat po epidemii? Zastanawiają się Jacek Pawlicki, szef działu Świat „Newsweeka” oraz Jarosław Kociszewski, reporter i publicysta zajmujący się sprawami międzynarodowymi.
Teksty, o których wspominamy:
„Trzeba być fajtłapą, żeby umrzeć na koronawirusa”. Aleksander Łukaszenko nie wierzy w epidemię
Ameryka jest chora. „Ludzie boją się iść do lekarza, nawet jeśli odczuwają symptomy COVID-19”
Korowawirus sprawił, że kto tylko może – od tygodni pracuje zdalnie. Tak też funkcjonuje większość mediów w Polsce. Dziś wraz z Renatą Kim dzielimy się swoimi sposobami na pracę z domu.
Polski rząd zaostrza restrykcje. Pośród rozsądnych rozwiązań jest jednak sporo absurdów. Spacerować będzie można tylko pojedynczo – z żoną albo mężem na spacerze tylko w 2-metrowych odstępach. Osoby poniżej 18. roku życia będą mogły przebywać w przestrzeni publicznej tylko z osobą dorosłą. Jeśli chcecie wysłać dziecko po zakupy – zapomnijcie o tym. Minister zdrowia odradza też bieganie, bo „pandemia to nie jest czas na modelowanie sylwetki”.
Premierowi zrzedła mina. Już wiadomo, że koronawirus oraz związane z nim restrykcje mocno uderzą w gospodarkę. Zwolnienia w polskich firmach już się zaczęły.
Średnia wieku ofiar koronawirusa w niektórych krajach to ok. 80 lat. Co nie znaczy, że młodsi mogą się czuć bezpieczni – na Covid-19 umierają nawet nastolatki. W dodatku zapalenie płuc to nie wszystko – naukowcy podejrzewają, że powikłania mogą być o wiele poważniejsze.
W Polsce pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy oficjalne informacje Ministerstwa Zdrowia nie są tylko propagandą. Specjaliści podejrzewają, że rzeczywista liczba zakażonych może być kilkukrotnie większa. Podobnie, jak ofiar śmiertelnych.
Analizujemy najnowsze doniesienia wraz z Anną Zimny-Zając, redaktor naczelną Medonet.pl.
Sejm od piątku pracuje zdalnie. Po kilkunastogodzinnej walce z systemem internetowym, przyjęto projekt tarczy antykryzysowej.
W ostatniej chwili wśród poprawek znalazły się takie dotyczące zmiany Kodeksu Wyborczego. Nie ma wątpliwości, że to złamanie prawa – w tym Konstytucji. Posłowie na analizę zmiany prawa powinni mieć 14 dni. Mieli 15 minut. Takich zmian nie należy wprowadzać, jeśli do wyborów pozostało mniej, niż 6 miesięcy. Zostało – 40 dni. Kaczyński za wszelką cenę dąży do przeprowadzenia wyborów prezydenckich w maju. Eksperci ostrzegają: to narażanie życia Polaków.
Dziennikarski polityczne „Newsweeka” Dominika Długosz i Renata Grochal analizują, co się wydarzyło w Sejmie w ostatnich dniach. I prognozują, że wybory prezydenckie w maju mogą oznaczać koniec PiS u władzy. Warunek jest jeden…
W piątek posłowie mają pracować zdalnie. Debatować i głosować będą za pomocą ogólnodostępnej na rynku aplikacji. Nie była zaprojektowana ani kontrolowana przez polskie służby.
Sejmowe systemy nie były w stanie obsłużyć głosowania w 11 salach zaś asystenci musieli biegać między budynkami z wydrukami wyników głosowań – jak więc ma obsłużyć 460 posłów głosujących zdalnie?
Tymczasem pojawia się coraz więcej obaw, że PiS wykorzysta epidemię koronawirusa, by za wszelką cenę utrzymać się przy władzy. Zaś zmiany prawa – jak np. areszt domowy bez wyroku sądu – zostaną z nami na dłużej.
Co się dzieje w skażonej koronawirusem polityce, opowiada Dominika Długosz, dziennikarka polityczna „Newsweeka”.
Koronawirus sprawił, że gospodarka stoi. Firmy nie pracują, a więc tracą pieniądze. Niektóre zwalniają pracowników. Ekonomiści wieszczą: nadchodzi recesja i bezrobocie na poziomie 10 proc. Kryzys właśnie się rozpoczął i nie wiadomo, ile potrwa.
Ludzie oczekują realnej pomocy: firmy chcą zwolnienia ze składek i części podatków, a nie kredytu w postaci odroczenia. Zwalniani pracownicy – chcą pieniędzy na koncie, a nie uśmiechów premiera. Rząd ponad dwa tygodnie temu zapowiedział „tarczę antykryzysową” – ale do dzisiaj nie ma żadnych konkretów.
Rozmawiają Maciej Gajek, Dariusz Ćwiklak i Radosław Omachel, dziennikarz działu Biznes „Newsweeka”.